Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
mieszkańcy online: wędrowców: 0
|
|
|
|
|
Gdzie umarli mówią dobranoc.Wstęp Szkic przygody stworzony z myślą o systemie Monastyr. Może jednak zostać użyty w większości systemów fantasy po drobnych modyfikacjach. Sama przygoda nadaje się najlepiej jako epizod dłuższej kapani, w której podczas jednej z swych podróży gracze trafiają na opisaną w scenariuszu opustoszałą wioskę..
Hesborn i Eryk De’Vert Hesborn było jednym z tych cichych i zawsze spokojnych miejsc gdzieś na uboczu wszelkiej cywilizacji, o którym mało kto wiedział, iż nawet istnieje. Ot wioska, jakich wiele w Dominium, tutejsi ludzie nie należeli do najbogatszych, ale żyło im się w miarę dobrze jak na tutejsze warunki. Nikt nie narzekał, bo mimo iż praca tutaj nie należała do najłatwiejszych jedyny zdawał się patrzeć nieco przychylniejszym okiem na ludzi mieszkających w Hesborn, przez co nigdy nie zdarzały się tu żadne wielkie nieszczęścia czy plagi. No może z wyjątkiem corocznego przyjazdu poborcy podatkowego. Jak się więc domyślasz życie płynęło tu powoli i spokojnie, przynajmniej do czasu gdy po wsi rozniosła się wieść iż wielki pan z samego Kindle niedaleko wsi ma wybudować sobie posiadłość w której w wolnych chwilach odpoczywać ma od pełnego zakłamania i fałszu życia w cynazyjskiej stolicy. Ale dlaczego akurat tu? Często zadawali sobie to pytanie mieszkańcy Hesborn, bo przecież, mimo iż kochali swój dom zdawali sobie sprawę, że okolica do najpiękniejszych nie należy, okoliczne lasy nie są też nazbyt bogate w zwierzynę toteż ewentualne polowania, którymi zabawiać by się miał wielki pan też odpadają. Niektórzy, co bardziej odważni w gębie zaczęli snuć przy kuflu gorzałki coraz to bardziej wyszukane teorie, według których owy pan ucieka przed prawem czy też jest zdrajcą obcego mocarstwa, który szuka tu schronienia. Oj wiele takich teorii powstało jeszcze w ustach miejscowych gaduł, wszelkie gadanie ucichło jednak, gdy budowa posiadłości pana Eryka De’Verta, bo tak nazywał się owy szlachcic rozpoczęła się już na dobre wszelkie plotki ucichły albowiem wszyscy, którzy mieli za dużo wolnego czasu i bawili się w opowiadanie głupot po karczmach szybko znaleźli dobrze płatne zajęcie przy budowie posiadłości De’Verta. Budowa posiadłości trwała blisko dwa lata, podczas których o dziwo nikt nie widział De’Verta który sprawdzał czy cały proces przebiega sprawnie i według zatwierdzonych planów. Co dwa miesiące zjawiał się tylko niejaki Dawid Mevert sługa cynazyjksiego pana który wypłacał pensje robotnikom i sprawdzał stan budowy. Tydzień po swojej wizycie Dawid wyjeżdżał zapowiadając powrót za kolejne trzy miesiące. Czasem ludzie wypytywali go o De’Verta. On jednak sucho odpowiadał, iż nie ma zamiaru opowiadać o swoim panie niczym to miejscowa plotkara, która nie przepuści żadnej okazji by podzielić się dopiero, co usłyszaną wieścią. Zwykle przekazywał on jednak robotnikom wieść, iż kawaler Eryk De’Vert jest bardzo zadowolony z jego raportów i ma nadzieje, że gdy wreszcie znajdzie czas by zajrzeć na budowę opowieści o pracowitości robotników i ich sumienności okażą się w połowie tak prawdziwe jak przekazuje mu jego sługa, a wtedy na pewno będzie wiedział, iż rezydencja jego na pewno będzie należycie zbudowana. Jednak ku ubolewaniu robotników De’Vert nigdy osobiście nie zjawił się by sprawdzić jak maja się sprawy. Tak, więc ludzie zamieszkujący Hesborn spodziewali się De’Verta po ukończeniu budowy jego nowego domostwa. I tu jednak spotkał ich zawód. Wielki pan zjawił się dopiero pół roku po wybudowaniu jego posiadłości i zrobił to tak niespodziewanie, iż pierwszego dnia mieszkańcy, Hesborn myśleli iż ktoś próbuję okraść dopiero co wybudowaną i umeblowaną posiadłość. Wielkim zdziwieniem było dla nich, gdy przy wejściu do rezydencji przywitał ich służący, który wyjaśnił jednak, iż pan De’Vert jest teraz chory i nie może z nikim rozmawiać, co zaś do jego niespodziewanego przyjazdu przybył on później niż się spodziewał ze względu na swą chorobę tu jednak ma zamiar rychło odzyskać zdrowie. I tak cynazyjski pan odzyskiwał zdrowie przez niemal pół roku. Dopiero po tym czasie parę osób z wioski miało okazje ujrzeć przechadzającego się po ogrodzie starego człowieka, który wyglądał jakoby zaraz miał się załamać pod wpływem ciężaru własnych kości. Wywołało to kolejną falę plotek, bo przecież pan, który miał tu przybyć miał być młody? Dodatkowo plotki pognębiła dziwna fala zachorowań, która ostatnio nawiedziła wioskę. .
Filip Zaiver Jakiś czas potem wiadomość o dziwnych zachorowaniach w Hesborn dotarła do młodego wówczas inkwizytora Filipa Zaivera który udał się do wioski by zbadać sprawę. Gdy przybył już na miejsce szybko powiązał dziwne zachorowania na nieznaną chorobę, która praktycznie wysysała z ludzi powolutku życie! Z osobą De’Verta, który jednak odmówił spotkania jak sam twierdzi z powodu choroby, którą nie chciałby przypadkiem zarazić inkwizytora. Tymczasem coraz więcej ludzi zachorowało na dziwną chorobę. Ponadto wśród zachorowalnych zdarzyły się już pierwsze przypadki śmiertelne. Napięcie wśród ludzi coraz bardziej narastało, wydawałoby się, że nie minie dzień czy dwa a ruszą oni do rezydencji De’Verta by go zlinczować winiąc go za to, że przywiódł do nich tajemniczą chorobę. Inkwizytor musiał w takim razie zacząć działać samotnie w nocy udał się do posiadłości podejrzanego by dowiedzieć się, co się dzieję i odtąd nikt go nie widział….
Gracze Następne wydarzenia, w Hesborn również nie były zbyt różowe. Praktycznie wszyscy mieszkańcy wioski już zachorowali. Wytworzyła się też swoista zła sława wobec tego miejsca i nikt nie próbuje dowiedzieć się, co stało się z mieszkańcami w obawie przed dziwną chorobą, o której mówią podróżni na okolicznych drogach. Pech jednak chciał, iż okolicą tą wędrowali niczego niewidzący bohaterowie, którzy uznali, iż świetnym pomysłem będzie zatrzymanie się w celu odpoczynku w napotkanej wiosce….
Wyjaśnień słów parę Eryk De’Verta rzeczywiście jest źródłem tajemniczej choroby, która nęka wioskę Hesborn. Otóż jak łatwo się domyślić De’Vert jest magiem, który przez swe niecne praktyki zesłał na siebie klątwę. Początkowo posiadłość, którą budował w Hesborn miała mu służyć do przeprowadzania dalszych badań nad arkanami magicznymi jednak, gdy odkrył jak działa klątwa postanowił odciąć się od społeczności jako tako i próbował uwolnić się spod jej wpływów prowadząc badania w zapomnianym przez świat Hesborn. Jak jednak dowiadujemy się ze szkicu klątwa szybko przenosiła się na mieszkańców wsi doprowadzając do ich śmierci i o czym za chwile swoistego zmartwychwstania. Wracając do klątwy, otóż jak zawarłem wcześniej w opisie powoduje ona całkowite wydarcie życia z osoby, na którą się przeniesie. Następnie po śmierci ciało zajmowane jest przez demona, który tworzy w ten sposób ożywionego trupa. I taki los spotkał praktycznie wszystkich mieszkańców Hesborn. Prócz De’Verta, który wciąż tkwi z resztą swej skołatanej duszy w swej rezydencji starając się już na pograniczu szaleństwa przedłużyć swe życie (co mu całkiem nieźle wychodzi) i w jakiś sposób pozbyć się klątwy w której skutku bez pomocy magii umrze a jego dusza trafi wprost do piekielnych otchłani. Co do postaci inkwizytora to w noc w której udał się do posiadłości zamiast służby i szlachcica spotkał bandę żywo trupów i maga który je kontrolował (ale tylko te reszta wioski jest poza zasięgiem jego władzy). Niestety nie udało mu się pokonać maga i wkrótce dołączył do nieżywej gromadki.
Rola graczy Gracze oczywiście niedoinformowani wjeżdżają do wioski i tu zaczyna się akcja rodem z całej gamy filmów w stylu „Noc żywych trupów”. Można skrócić całość do krótkiego epizodu, w którym gracze całkiem sprawnie wydostają się w wioski. Lub też przeprowadzić bardzo emocjonującą przygodę, w której gracze odnajdują pamiętnik inkwizytora, który spisuje w ostatnich chwilach swego życia jego dramatyczną walkę na terenie posiadłości. I na końcu pokonują samego maga, po czym pozostawiając za sobą ogień uciekają z przeklętej wioski. Niekoniecznie przygoda musi być też epizodem „w podróży”. Jeden z graczy mógł znać inkwizytora czy któregoś z mieszkańców wioski. I na wieść o dziwnej chorobie mógł postanowić udać się do wioski by dowiedzieć się, co się tak naprawdę stało.
Solfar. |
komentarz[1] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Gdzie umarli mówią dobranoc" |
|
|
|
|
|
|
|